:: BARTŁOMIEJ FLIS
Galeria Willa
ul. Wólczańska 31
wernisaż: 20 listopada 2025, godz. 18.00
20.11.2025 - 25.01.2026
Kuratorka: Adriana Usarek
Koordynatorka: Dominika Pawełczyk
Nie zawsze to, co znajduje się pod powierzchnią, należy do przeszłości. Czasem to, co wyłania się spod powierzchni – z gleby, z pamięci, z wyobraźni – okazuje się zapowiedzią
tego, co dopiero ma nadejść. Najnowsza wystawa Bartłomieja Flisa „W warstwach gleby
leżymy płytko” prezentowana w Galerii Willa w Łodzi uruchamia archeologię wyobraźni –
proces, w którym rzeczy stają się symptomami, a nie rekonstrukcją. Posługując się językiem
malarstwa i quasi-rzeźbiarskiej materii, artysta nie odsłania przeszłości taką, jaka była, lecz
projektuje jej możliwe narracje, rzucając jednocześnie pytanie: co pozostanie po nas, gdy
nasze formy życia obrócą się w osad czasu?
Bartłomiej Flis to artysta, który bada rzeczywistość z perspektywy antropologa i poety
zarazem. Nie interesuje go malarstwo w klasycznym znaczeniu – traktuje je raczej jako
sposób rozwarstwiania doświadczenia i zapisu pamięci w materii. Jego prace powstają
pomiędzy rzeźbą a obrazem, na styku gestu i struktury, emocji i formy. Od wczesnych
realizacji, takich jak „Giganci” (Clay Warsaw, 2023), po wspólny projekt z Magdaleną
Abakanowicz „Rzeczy, które zakopaliśmy, rosną” (BWA Warszawa, 2025), eksplorował
tematy cielesności i pamięci, ukazując monumentalne, acz wieloznaczne figury ludzkie. W najnowszej ekspozycji odwraca tę perspektywę na korzyść mikrologii – zamiast bohaterów
przybliża ślady, resztki i echa istnienia. Jego „archeologia wyobraźni” ma charakter gestu
artysty-geologa, który wydobywa organiczne pozostałości z powierzchni współczesności,
ożywiając historię po katastrofie (1).
Obrazy Flisa wykraczają poza klasyczną rekonstrukcję czy dokumentację
etnograficzną. Powstają jako „spreparowane dowody” – monochromatyczne reliefy
przypominające skamieliny, a jednocześnie otwierające przestrzeń hipotezy. Artysta
świadomie balansuje pomiędzy statusem znaleziska archeologicznego a artefaktu fikcyjnego,
prowokując do refleksji nad pamięcią kulturową nie jako linearnym archiwum, lecz jako
dynamiczną, płynną materią, która współtworzy się wraz z naszymi potrzebami i lękami.
Monochromatyczne obrazy w tonacjach szarości, ochry i popiołu przywodzą na myśl
odlewy z nieistniejącego świata – reliefowe skorupy i powierzchnie zastygłe w czasie, niczym
skamieliny dawnych cywilizacji. Jak każdy relikt, ich quasi-dokumentalny charakter nie ma
za zadanie historycznego dowodu, ale pobudza intelektualną i emocjonalną empatię wobec
materii, w której wciąż drzemie potencjał istnienia możliwego do odczytania, zarówno
dawnego, jak i nienarodzonego.
Centralnym punktem odniesienia cyklu stają się Poleszucy – wspólnota zamieszkująca
bagienne tereny Polesia, wymykająca się jednoznacznym podziałom etnicznym i kulturowym.
Ich nieokreślona tożsamość, określana przez antropolożkę Annę Engelking mianem
„nieoswojonej chłopskości”, była zarazem marginalna i nieusankcjonowana, a przez to
niezwykle podatna na mitologizację. Flis interpretuje Poleszuków nie jako relikt historyczny,
lecz jako symboliczną odpowiedź na współczesny kryzys cywilizacyjny: świat, który stracił
zdolność zakorzenienia, świat „nie-miejsc” Marca Augé, supermarketów i lotnisk potrzebuje
alternatywnego modelu wspólnoty (2). Polesie staje się w tej optyce propozycją istnienia bez
hierarchii, w rytmie natury, w codzienności o charakterze rytualnym, reprezentującym
alternatywę dla zatomizowanej rzeczywistości (3). Nie jest to jednak nostalgiczny powrót do
minionego, ale reinterpretacja kulturowej pamięci, w której rozwój postrzegany jest przez
pryzmat trwania, czułości i dialogu, a nie linowej narracji postępu.
Malarska warstwa twórczości Flisa stosuje charakterystyczny zabieg przedstawiania
środowiska jako całości obserwowanej z wielu perspektyw. Można je porównać do obrazów
oglądanych z okien wiejskiej chaty – każdy kadr ukazuje fragment tego samego krajobrazu,
ale inaczej kadrowany, z innym akcentem, inną atmosferą. Tak pojawia się choćby motyw
zbierania owoców lasu: jagody ukazywane są niczym relikwie, materialne dary ziemi, które
trzeba otoczyć szacunkiem i troską. Flis traktuje codzienne, skromne czynności jako rytuały
współistnienia z naturą i nadaje im wymiar uniwersalny.
Prace Flisa łączą w sobie poetykę malarstwa, refleksję filozoficzną i głębokie
zaangażowanie społeczne. Nie są rekonstrukcją minionych wydarzeń, lecz medytacją nad
tym, co pozostaje po człowieku – fragmenty, echa, ślady jego obecności wpisane w organiczny świat. Autor proponuje archeologię, która staje się filozoficznym
eksperymentem nad pamięcią i przemijaniem.
W pracach artysty silnie wybrzmiewa ekologiczna tematyka – nie przez bezpośredni
apel, lecz przez zachętę do wrażliwości na materię i świat. Jego duchowa ekologia proponuje
ludziom pojmowanie siebie jako integralnej części planety, której procesy zachodzą
niezależnie od naszej woli. Taki sposób patrzenia może być na podstawie podobieństwa
rozumiany jako forma odzyskiwania sensu po ,,katastrofie znaków”, o której pisał Jean
Baudrillard (4).
Artysta całkowicie unieważnia linearną koncepcję historii. To, co dawne, i to,
co możliwe współistnieje w jednym „bezczasie”. Oglądane obiekty wydają się istnieć
równocześnie w trzech porządkach: przeszłości (jako ślad), teraźniejszości (jako fakt
artystyczny) i przyszłości (jako proroctwo). Malarstwo staje się tu narzędziem filozoficznej
spekulacji o ludzkiej kondycji – a zarazem próbą przywrócenia czułości wobec Ziemi. Jak
pisał Latour: nie ma natury i kultury – jest tylko wspólna sieć rzeczy i znaczeń (5).
„W warstwach gleby leżymy płytko” to nie tylko wystawa o Poleszukach czy
o mitycznym Polesiu. To propozycja wyobrażenia nowego modelu relacji człowieka z naturą.
Flis pokazuje, że przyszłość może się nie wydarzyć w horyzoncie „postępu”, lecz
w przywróceniu sobie pamięci o równowadze, symbiozie i rytmie cyklicznym. Jego obrazy
są wizualnymi symulakrami – nie dlatego, by potwierdzać katastrofę utraty znaczeń, jak pisał
Baudrillard, ale by zaproponować nową możliwość: ucieczkę ku ontologii współistnienia (6).
W pracach Flisa katastrofa jeszcze nie nastąpiła – ale jej echo już słychać. Szarość tła
i pył przypominają o erozji świata, lecz zarazem otwierają drogę do nadziei. Artysta jakby
mówił: wciąż możemy zostać ocaleni przez pamięć i współczucie. W tym sensie twórczość
artysty sytuuje się na pograniczu sztuki i filozofii. Nie opowiada ani o „przed”, ani o „po”, ale
o czasie „pomiędzy” – czasoprzestrzeni, w której przyszłość wciąż pozostaje otwarta. Cykl
jest egzystencjalną hipotezą, artystycznym eksperymentem, w którym archeologia, mit
i spekulacja splatają się w manifest potrzebny dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek. To próba
odzyskania świadomości, że człowiek nie jest właścicielem Ziemi, lecz jej integralną częścią.
Adriana Usarek
(1) Bartłomiej Flis, portfolio, BWA Warszawa, https://bwawarszawa.pl/pl/bartlomiej-flis/ dostęp 22.09.2025.
(2) Augé Marc, Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowoczesności, przeł. Roman Chymkowski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010.
(3) Engelking Anna, „Poleszuk” nieoswojony. Wokół funkcji chłopskości w konstruowaniu polskości. Teksty Drugie 6 (2017), http://journals.openedition.org/td/364 dostęp 22.09.2025.
(4) Baudrillard Jean, Symulakry i symulacja, Sic!, 2014 (wyd. polskie).
(5) Latour Bruno, Splatając na nowo to, co społeczne. Wprowadzenie do teorii aktora-sieci, tłum. Aleksandra Derra, Krzysztof Abriszewski, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2010.
(6) Baudrillard Jean, Symulakry i symulacja, Sic!, 2014 (wyd. polskie).